Czasy smartfonów i zagubionej konwersacji

Czasy smartfonów i zagubionej konwersacji

Pamiętacie czasy, kiedy do kawiarni wchodziło się z książką albo gazetą pod pachą? Kiedy spotkanie z przyjacielem oznaczało godziny rozmów, a nie przeglądania Instagrama? Dzisiejsze czasy są inne. Wchodzimy do kawiarni, zamawiamy kawę i… wyciągamy smartfony.

Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam technologię. Dzięki niej jestem na bieżąco z wiadomościami z całego świata, mogę rozmawiać z przyjaciółmi na drugim końcu globu i pracować zdalnie z dowolnego miejsca. Ale zastanawiam się, czy nie płacimy za to zbyt wysoką cenę.

Ostatnio obserwowałem dwie młode osoby w kawiarni. Siedziały naprzeciwko siebie, każda z własnym smartfonem w ręku. Przez godzinę wymieniły ze sobą może kilka zdań. Resztę czasu spędziły na przeglądaniu mediów społecznościowych, odpisywaniu na wiadomości i robieniu zdjęć kawy. Zastanawiam się, czy to naprawdę to, co chcemy?

Może to staroświeckie podejście, ale tęsknię za czasami, kiedy rozmowa była ważniejsza niż najnowszy post na Facebooku. Kiedy spotkanie z przyjacielem oznaczało wymianę myśli, wspomnień i śmiechu, a nie tylko siedzenie obok siebie w milczeniu.

Nie mówię, żebyśmy porzucali technologię i wracali do czasów przed erą smartfonów. Ale może warto od czasu do czasu odłożyć telefon na bok i po prostu porozmawiać? Może warto przypomnieć sobie, jak to jest być naprawdę obecnym w danym momencie, zamiast zagłębiać się w wirtualnym świecie?

W końcu to, co naprawdę się liczy, to ludzie wokół nas i chwile, które z nimi spędzamy. A smartfon? Może poczekać.